Dziadziu, Dziadeczku… Nie tak miało być, nie tak...

Dziadziu, Dziadeczku… ...

 

Wczoraj wszędzie pełno, dzisiaj nagle tak dziwnie pusto… Pusty boks, odcisk kopytek na ziemi i plik zdjęć to wszystko co nam zostało… I piękne wspomnienia… Naszych wspólnych dni było tak mało ale były tak szczególne…
Są takie zwierzęta, które przychodzą do nas na chwile ale bardzo wiele wnoszą w nasze życie i kradną nasze serca. Mamy wrażenie, że przychodzą po coś. Czegoś nas nauczyć, coś nam pokazać lub dać i potem szybko odchodzą. Tak było z Dziadziem. To jedno z trudniejszych pożegnań jakie przyszło mi pisać. Dziadzio był wyjątkowy… Był u nas zaledwie trzy miesiące ale bardzo mocno zaznaczył swoją obecność. Dla Niego nie istniały inne zwierzęta dla Niego istniał tylko człowiek. Był wszędzie tam gdzie byli ludzie. Chodził za nami jak pies, towarzyszył w różnych pracach, a czasem, kiedy po prostu potrzebował się przytulić, podchodził i wtulał w nas swoją głowę. Taki drobny, kruchy, delikatny staruszek o tak ogromnym serduszku…Wiedzieliśmy, że nasz wspólny czas będzie krótki, wiek, lata zaniedbań dały o sobie znać. Mimo naszych ogromnych starań, mimo starań weterynarzy, Dziadzio gasł w oczach… Trafił do nas za późno. Wszystko co mogliśmy dla Niego zrobić to dać mu miłość i bliskość. Tego potrzebował najbardziej. Tak ciężko się Nam pogodzić z jego odejściem a jeszcze trudniej ze świadomością, że nie zdążyliśmy dać mu tego wszystkiego na co tak bardzo zasługiwał. Zadajemy sobie pytania na które chyba nie chcemy znać odpowiedzi…Jak człowiek mógł na koniec życia oddać takiego Przyjaciela do skupu? Skazać go na śmierć? Oddać jak stary przedmiot bez żadnej wartości?? Jak????? My straciliśmy Przyjaciela, wyjątkowego i tak wspaniałego. Bardzo będzie brakować naszego towarzysza. Tak wiele wniósł w życie naszej Przystani, wszędzie go było pełno. Nadal szukamy go wzrokiem z nadzieją, że przyjdzie tak jak zwykle, stanie, spojrzy swoimi ogromnymi oczami i się przytuli… Ale on już nie przyjdzie, nie spojrzy, nie przytuli… Pozostawił nas z pękniętymi na miliony kawałków sercami. Wierzymy, że tam gdzie jest teraz jest mu już dobrze, że ma dostatek jedzenia, które ubóstwiał i człowieka, który go będzie przytulał. Dziadzio tak bardzo tego potrzebował. Mimo ciężkiego życia jakie zgotował mu człowiek On nigdy w niego nie zwątpił. Ufał i kochał bezgranicznie do samego końca. Nie trafił do nas przypadkiem, miał nas czegoś nauczyć. Spełnił swoją misję i zasnął na zawsze…

Kochany Dziadeczku…
Twoje umęczone ciałko może wreszcie odpocząć. My ogromnie za Tobą tęsknimy ale jesteśmy pewni, że Tobie już jest lepiej. Że masz tam wszystko czego my nie zdążyliśmy Ci zbyt wiele dać a czego całe życie nie miałeś. Nie chciałeś nas martwić, nie pokazałeś że to już Twój czas, po prostu sobie zasnąłeś. Nic nie zapowiadało, że nasze wieczorne pożegnanie będzie tym ostatnim… Pożegnaliśmy się jak codziennie, rano miałyśmy znowu Ci dać Twoją ukochaną tartą marchewkę. Specjalnie dla Ciebie. Nie zdążyłyśmy…
Dziękujemy Ci za wszystko co nam dałeś i czego nas nauczyłeś. Dziękujemy za każdy wspólny dzień, za buziaki, za przytulasy, którymi nas dziennie obdarzałeś. Każdym najdrobniejszym kawałkiem swojego umęczonego i spracowanego ciałka okazywałeś nam wdzięczność i miłość. Przepraszamy, że trafiliśmy na siebie tak późno. Gdyby tylko dało się wcześniej…
Biegnij wolny i szczęśliwy Staruszku, nie zapomnij o nas bo my nie zapomnimy nigdy… Zająłeś szczególne miejsce w naszych sercach i na zawsze w nich pozostaniesz.

Dziękujemy wszystkim i każdemu z osobna za gest dobrej woli w kierunku Dziadeczka. Za każdą wpłatę, paczkę czy dobre słowo. Dzięki Waszej pomocy mogliśmy go uratować i pozwolić Mu odejść kochanym a co najważniejsze mieliśmy zaszczyt mieć takiego Przyjaciela…