Dzięki Waszemu sercu i zaangażowaniu, daliśmy radę...

Dzięki Waszemu sercu i ...

Rozpoczęliśmy zbiórkę, aby wykupić jedną zabiedzoną klacz, która stała w miejscu, o którym każdy człowiek wolałby nie pamiętać… Gdy jednak Dominik pojechał ją odebrać, jego oczom ukazał się prawdziwy dramat… Tuż obok niej stała niemal bliźniacza klaczka, tyle że w gorszym stanie, z opuszczoną do ziemi głową.  Zrezygnowana, oklejona odchodami, sprawiała wrażenie nieobecnej. Jakby fakt, że nie zwróci na siebie uwagi miał zachować ją dłużej przy życiu. Albo nieme „nieistnienie” miało dać jej trochę złagodzenia po tym, co zapewne w życiu przeszła. Nie można było jej tam zostawić, ich wspólny widok rozdzierał serce, są niczym siostry, którymi stały się nie na skutek pochodzenia, ale losu, który spłatał im figla.

Dominik nie miał łatwej decyzji do podjęcia, ale zdecydował się na jedyną słuszną i możliwą do przeprowadzenia. Wierząc, że skoro jedna kara dostała podarowane życie od naszych Przyjaciół, to damy też radę ocalić drugą. Jak wiecie, w takim miejscu liczy się każda minuta, więc trzeba było szybko dobijać targu. Poszły wszystkie uzbierane pieniądze, a także więcej, które trzeba było wyłożyć. Nie szło, Kochani, nie szło postąpić inaczej… Dlatego dopiero o tym piszemy, bo do końca nie było wiadomo, czy się uda. To są bardzo trudne sprawy, handlujący wiedzą, że fundacjom ratującym zwierzęta zależy bardziej, niż innym… często to wykorzystują.

Oto kobyłki „siostry”, które dzisiaj do nas przyjechały. Oto kolejne dwa życia ocalone, wydarte niesprawiedliwemu losowi. Nie mają jeszcze imion, wszystko działo się szybko, byle już uciec stamtąd. Ta wyższa i czystsza- to klacz, na którą była prowadzona zbiórka. Prawdopodobnie ma bardzo zaawansowane ropomacicze, a także rozciętą chrapę. Widać, że to stara rana, częściowo wygląda na martwicę, zaczyna gnić. Potrzebna jest fachowa opieka weterynaryjna, zapewne zabieg, a także leki. Mniejsza, to ta pochylona, której nikt nie planował… Ale bardzo zapragnęliśmy dać jej dom i szansę, aby poznała człowieka z innej strony. Stan psychiczny karej jest trudny, z dnia na dzień gasła jej chęć do życia, zapewne zdawała sobie sprawę, że rzeźnia, to jedyne, co może ją jeszcze spotkać. Wiele musiała w życiu przejść, jest jeszcze podkuta, więc zapewne do ostatniej chwili pracowała. Oprócz ogólnego zaniedbania, ma ona tzw koziniec na przednich kończynach, który wymaga korekty kowala. Ma też zgrubienie w stawie przedniej lewej kończyny, które musi być koniecznie prześwietlone i zdiagnozowane, aby móc stwierdzić, co dalej, jakie leczenie podjąć.   

Konieczna jest dalsza pomoc finansowa, zdiagnozowanie i leczenie „sióstr” będzie wymagało dużej mobilizacji, bardzo prosimy o wsparcie. Wierzymy, że dzięki Wam, damy radę. Chcieliśmy wszyscy uratować jedną, a niczym niezapowiedziany anioł- pojawiła się druga. Ich los, na który wszyscy razem się złożyliśmy, jest w naszych rękach. Dziękujemy, że dzięki tylu wielkim sercom, mogliśmy uchronić je od śmierci. Wierzymy, że nie zapomnicie o ocalonych kobyłkach i pomożecie nam przywrócić im zdrowie i wiarę w człowieka.

Phil Bosmans, pisarz a zarazem kapłan powiedział, że „naj­piękniej­szych chwil w życiu nie zap­la­nujesz. One przyjdą same”. Tak stało się w tym przypadku, mieliśmy obawy, czy damy radę ocalić jedno życie, udało się dwa. Dwa tak podobne Istnienia, które zostały splątane w jedną historię. Prosimy, pomóżcie napisać nam szczęśliwe zakończenie tej opowieści.

Wpłaty z dopiskiem „dla sióstr” prosimy kierować na:

Przystań Ocalenie
ul. Kombatantów 134
43-229 Ćwiklice
29 1750 0012 0000 0000 2212 8288