Odeszła Myszka
Myszko kochana, tyle wspólnych lat- w październiku byłoby 18- i nagle koniec?! Choć wiemy, że ten czas był podarowany , chociaż już wtedy gdy trafiłaś do Przystani , nikt nie wróżył Ci długiego życia, serce pęka . W październiku 2004 roku trafiłaś do nas. Choroba-dychawica- była dla Ciebie wyrokiem śmierci. Wtedy byłaś młodziutka, miałaś jakieś7 lat. Praca w rekreacji i rodzenie potomstwa nie dały Ci gwarancji opieki i pomocy, gdy zachorowałaś, przeznaczono Cię do rzeźni. Chociaż byłaś dla ludzi źródłem zarobku, gdy się okazało, że trzeba zainwestować w Twoje życie i zdrowie, stałaś się niepotrzebna, byłaś tylko koniem, mięsem, taki […]
Odszedł Oliwier
Maj 2017 rok…Moje 20 urodziny przerywa telefon o stojącym w skupie starszym koniu. Czekał na śmierć. Decyzja był natychmiastowa- Ratujemy! Wszystkie środki z mojej urodzinowej zbiórki trafiły na ocalenie jego życia. Kiedy pojechaliśmy do skupu nasze serca pękły… Piękne duże oczy, błagające o życie. W tych oczach widać było wszystko, smutek, żal i tlącą się resztkę nadziei. Stał w miejscu, w którym los większości koni jest przesądzony, ze skupów konie nie wracają, jedynie mogą trafić do rzeźni. Jednak nie stał tam sam… Wtulony stał w niego jeszcze jeden koń, chyba w jeszcze gorszym stanie. Nieprzyzwoicie powykrzywiane nogi budziły nasze przerażenie, […]
11 urodziny Filipka
Wczoraj nasz Fifi skończył 11 lat Kochany Filipku, nasz łobuzie, dziś życzymy Ci wszystkiego co najpiękniejsze, abyś wiele wiele lat mógł cieszyć się życiem i zdrowiem w naszej Przystani, żeby nigdy niczego Ci nie brakowało i żebyś zawsze był taki cudowny jaki jestes teraz. Bardzo Cię kochamy i cieszymy się, ze to u Nas się urodziłeś i wyrosłeś na takiego pięknego konia ❤ Twoja mama Zuzia jest z Ciebie bardzo dumna… Filip urodził się w Przystani Ocalenie. Jego matkę Zuzię, wykupiliśmy w Skaryszewie w 2011 roku. Dla handlarzy źrebna klacz, oznacza jedynie wyższą cenę za mięso. Nie mają żadnych oporów, […]
Odszedł Rej
,,A jeśli kiedyś odejdziesz… wróć i bądź motylem ,usiądź na moim ramieniu i swoimi skrzydełkami otul moja zapłakana twarz…”Przegraliśmy…Rej odszedł (*)
Odszedł Wujek
Kiedy go spotkaliśmy był półdzikim, przychodzącym do miski z jedzeniem kocurem, ze złamaną, gnijącą łapką. Karmiła go pani z Cieszyna, która gdy zachorowała i odeszła, przekazała nam w spadku ponad 50 schorowanych, w bardzo złym stanie kotów. Wśród nich był i on. Trzeba było się namęczyć, aby go złapać, bo był bardzo dziki i cierpiał… W zasadzie do końca życia pozostał nieufny wobec ludzi, nie dawał się brac na ręce, głaskać pozwalał się tyko czasem, kiedy miał na to ochotę lub kiedy o coś prosił. Powinien mieć na imię „Mamuśka”, bo kiedy przejęliśmy koty z Cieszyna wśród nich była kotka […]